sobota, 14 marca 2009
Trzymajmy się ramy…
Z samego rana odwiedziliśmy p. Cielucha w Poznaniu i odebraliśmy ramę. Przyczepa o długości 2,70m okazała się idealna do przewozu trzymetrowej ramy odwróconej „do góry kołami”. Przy okazji warto wspomnieć, że opłata dla auta dmc 3,5T z przyczepą, na autostradzie A2 to już nie 11,oo, tylko blisko 3x tyle na każdych „bramkach”) :(.
Zapakowaliśmy ramę, odebraliśmy dokumentację i ruszyliśmy w drogę powrotną. Wisiena zaczął składać naszego KitCara jeszcze w samochodzie – odnalazł w nim elementy typowo włoskie (fiatowski kurek wlewu paliwa – z kluczykiem(!), filtr oparów oraz pływak – wszystko to Ricambi Originali).
Razem z ramą całą masę kartonów pełnych drobiazgów przetransportowaliśmy wszystko z Bogucina k. Poznania, do oddalonego o blisko 320 km garażu pod tą dużą miejscowością w centrum Polski, której tak nikt w kraju nie lubi (rejestracje tutaj zaczynają się na W, ale są już trzyliterowe). Oczywiście po przybyciu do warsztatu wszystko zostało skrupulatnie przymierzone i policzone. Szykuje się sporo pracy, zwłaszcza z dopasowaniem elementów blaszanych. Ale – nikt nie mówił, że ma być łatwo! Wprawdzie brakuje jeszcze kilku elementów mocujących, ale możemy śmiało rozpocząć już podstawowe prace montażowe.
Dzień zakończył się potwornym zmęczeniem spowodowanym przejechaniu kilkuset kilometrów i kilkoma godzinami prac koncepcyjnych („Wisiena, a do czego to będzie?”). W dniu dzisiejszym nasz stan posiadania powiększył się o:
- ramę (konstrukcja zamknięta, spawana wg wzoru, zabezpieczona, pomalowana jak na zdjęciu)
- zawieszenie (wielowahaczowe zawieszenie niezależne z przodu i z tyłu, przygotowane amortyzatory)
- układ kierowniczy (nowiutka przekładnia 2,4 obrotu!)
- większość elementów układu hamulcowego
- skrócony wał napędowy
- układ paliwowy
- elementy wykończeniowe wnętrza (blachy, osłony, obudowy)
Czas przypomnieć się w zakładzie, który już drugi miesiąc maluje blok naszego silnika, złożyć hamulce i zakupić felgi, bo ta rama strasznie smutno wygląda tak rzucona na podłogę garażu…
Zaczynamy składać.
All that’s left is everything ;)
I na koniec nie wyrobiłem się z oddaniem przyczepy, więc muszę zapłacić za dwie dodatkowe doby za to, że przyczepa blokuje mi miejsce parkingowe pod domem – pozdrawiamy nieczynną w niedzielę wypożyczalnię przy ul. Szyszkowej…
//edit: tak mi się właśnie zauważyło, że dziś minęły 2 miesiące od pierwszego wpisu na tym blogu. Czyli po 2 miesiącach od wypowiedzenia sakramentalnego "tak", skompletowaliśmy praktycznie wszystko, co nam potrzebne aby móc to auto odpalić i się nim przejechać (no prawie, bo do tego potrzebowalibyśmy jeszcze kierownicy, a ciągle nie możemy się zdecydować na konkretny model).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo to oby teraz było z górki!!!
OdpowiedzUsuńfajnie ze te części opisywane przez te 2 miechy zaczną w końcu przypominać roadster.
Czekam ze zniecierpliwieniem!